UNDERGROUND, KTÓRY NIGDY NIE BĘDZIE ESTABLISHMENTEM

Pokaz filmów Małgorzaty Kubiak uświadomił mi brak w kulturze Polskiej dwóch istotnych tradycji kształtujących kulturę Zachodnią i zapewniających jej witalność: psychoanalizy i undergroundu. Tymczasem tylko w kontekście tych dwóch tradycji filmy i książki Małgorzaty Kubiak są zrozumiałe. Nie tylko zresztą one. Także prezentowany w nich, i poprzez nie, specyficzny rodzaj osobowości, czyli po prostu - Małgorzata Kubiak.

Obie tradycje kultury zachodniej nigdy nie były polską specjalnością. W powojennej (i przedwojennej) literaturze, sztuce i innych dziedzinach twórczości znajdziemy zaledwie ich pierwiastki śladowe. Jest to ogromna luka kulturowa. Uświadomienie sobie tego braku czyni jaśniejszym obraz współczesnej sztuki polskiej, a przynajmniej pewnych zachodzących w niej procesów. Wyjaśnia także typowe reakcje odbiorcze. Uwagi te odnoszą się nie tylko do sztuki, ale szerzej - polskiej kultury współczesnej w ogóle.
Współczesna kultura Polska (w znaczeniu najszerszym, systemowym) jest ukształtowana pod wpływem komunizmu w PRL-owskiej odmianie. Czyni to (m.in. to) polską kulturę całkowicie niekompatybilną z Europą i światem zachodnim (również w sensie systemowym). Systemowym, czyli całościowym - uzgadniającym to, co poszczególne i ogólne, praktykę dnia codziennego i decyzje strategiczne. 1 Uzależnienie kultury od jej przeszłości politycznej ma trwałe skutki we współczesności np. artystycznej. Andrzej Turowski znalazł na tą sytuację określenie "polska ideoza". 2 Sztuka (i kultura) ideozy jest w każdym sensie (wąskim, np. tematu dzieła i szerokim, np. systemu kulturowego) zdeterminowana politycznie. Współczesnym wyrazem "ideozy" jest wspomniana luka kulturowa, skutek polityki kulturalnej czasu komunizmu. Tymczasem dziś, polski establishment kulturalny, tzw. "luminarze kultury", wmawiają społeczeństwu, że o ile w ekonomii to i owo należy zreformować, to kulturalnie do Europy już należymy. Nie czyni się więc nic, lub niewiele, aby coś w stanie kultury zmienić. Jest to ogromne oszustwo, a i samooszustwo, elit dokonane w celu zachowania dobrego samopoczucia przez kilku starszych panów. Tymczasem w dziedzinie kultury jesteśmy od Europy i świata kultury zachodniej równie odlegli jak nasze hutnictwo i rolnictwo. Być może zresztą od kultury należało polską reformę zacząć. Łatwiej byłoby przekonać do niej hutników i rolników gdyby wytworzyć powszechną świadomość, iż przemiany w ekonomii są częścią zmiany systemu kulturowego, a nie li tylko wymysłem technokratów.
Małgorzata Kubiak wyjechała z Polski ćwierć wieku temu. Najstarsi uczestnicy wydarzeń na scenie polskiej sztuki współczesnej pamiętają jeszcze młodą i odważną artystkę która w 1973 roku kąpała się nago w wodospadzie w Elblągu podczas festiwalu zorganizowanego przez galerię EL. Wkrótce potem wyemigrowała do Szwecji. Wspomina, że w szkole Sztuk Pięknych w Götheborgu panował wtedy lewicowy klimat i wszyscy malowali robotników. Ona namalowała ponad sto autoportretów a studenci nienawidzili tego co robiła.3 Bardzo dużo podróżowała i nadal podróżuje po Europie i obu Amerykach. Napisała trzy książki Dirty Paradise (1992), Babe Trouble (1994) i Scheisse Elysees (1997). Pisze wyłącznie po angielsku i nie pozwala ulepszać i wygładzać angielszczyzny swoich tekstów.4 Amerykańska krytyka literacka, tak lubiąca jasność, określiła ją jako "neo-neo Beat dame", stawiając jej książki obok Nagiego Lunchu Burroughsa i Skowytu Ginsberga. 5 Ma także własny zespół muzyczny "Miss Mess" grający rodzaj punk rocka, gdzie Miss Mess wykrzykuje mniej lub bardziej artykułowane teksty. W jej filmach pojawiają się znajomi Nick Cave, Lydia Lunch i inne mniej i bardziej znane postacie undergroundu.
W czasie pobytu w Polsce Małgorzata Kubiak pokazała swoje filmy w Łodzi (galeria Wschodnia), Krakowie (klub Atmosfera, pokaz organizowany przez galerię QQ) i w Sopocie (galeria Gazownia). Nosiły one nazwę "The Ego Trip", co jest tytułem całości produkcji filmowej Małgorzaty Kubiak.6 Można go przetłumaczyć jako "podróż ego", ale słowo "trip" w slangu narkotykowym oznacza aktywność pod wpływem narkotyku, szczególnie w rodzaju psychodelicznych, a więc wywołujących zmiany świadomości. Ego zostaje tu porównane z psychodelicznym narkotykiem pod wpływem którego dokonuje się szczególnej podróży poznawczej od wnętrza samego siebie. Ego jest także stymulatorem działania: to ono powoduje, że wydarza się wszystko inne, że życie toczy się tak a nie inaczej. Jednocześnie jest to narkotyk którego działanie utrzymuje się najdłużej: całe życie. Każde działanie jest podejmowane pod jego wpływem. Albo inaczej: jest się od niego nieodwracalnie uzależnionym, bierze się go ciągle i ciągle zaczyna wszystko od początku. Tym ego-narkotykiem w przypadku Małgorzaty Kubiak jest płeć która determinuje wszystko: życie i aktywność artystyczną. Narkotyki chemiczne, a także seks oraz literatura i film, pełnią rolę katalizatora działania ego-narkotyku. To nie one są tu "bohaterami", inaczej niż w kontrkulturze lat sześćdziesiątych, gdzie seks i narkotyki były ważne same w sobie, używane aby epatować innością życia. Małgorzata Kubiak jest częścią tej tradycji, ale w innym pokoleniu, czego znakiem jest oprócz zmiany podejścia do "stymulatorów", także brak politycznych punktów odniesienia w jej twórczości. Słusznie, gdyż polityka była największą złudą tamtej, historycznej, kontrkultury.
W sztuce ego nie jest tym samym co indywidualizm rozwiązań: pierwszy kładzie nacisk na zawartość treściową, drugi na nowatorską formę obiektu. Tymczasem innowacyjność formalna jest uważana w polskim świecie sztuki za podstawowy mechanizm napędzający życie sztuki i klucz do kariery artystycznej. Jest to postawa typowo modernistyczna. Nieoczekiwanie prezentacja filmów Małgorzaty Kubiak udowadnia, że artyści polscy tkwią w myśleniu modernistycznym i dopóki z niego nie wyjdą, nie będzie nad Wisłą możliwa sztuka współczesna. Podejście formalistyczne rodziło kłopoty z odbiorem filmów Małgorzaty Kubiak na pokazach w Polsce. Co można było wtedy zobaczyć? Zdjęcia robione z ręki trzęsącą się kamerą lub ustawioną na statywie, rejestrującą to, co zmieści się w kadrze; długie, za długie i monotonne ujęcia, oświetlenie zmieniające się w trakcie ujęcia, lub fatalnie zaaranżowane, brak ostrości, lub zmieniająca się głębia ostrości, przypadkowość planów, powtarzalność motywów, najprostszy scenariusz i montaż. Dla tego stylu można znaleźć takie określenia jak "dirty cinema" czy zakwalifikować je do typu home video. Ale nawet gdy zdołamy w znanych terminach przedstawić sobie źródła tej sztuki i znajdziemy jej antenatów, to okaże się, iż nadal nie dotknęliśmy istoty sensu jej sztuki. Otóż, nie jest tu najważniejsze jaka spośród dostępnych konwencji i estetyk została zastosowana, jaki sposób postępowania został użyty. Oczywiście, wszystko to można nakręcić i doświetlić lepiej. Produkcja może być bardziej profesjonalna. Jednak sztuki wideo nie należy mylić z kinem, zwłaszcza w wersji hollywoodzkiej, a tak często się dzieje. Wideo-estetyka filmów Małgorzaty Kubiak koresponduje z zawartością przekazu, a jest nim jak zapowiada autorka - ego. Stąd też biografia Małgorzaty Kubiak jest jej biografią artystyczną, jej wideografią. Jej filmów nie należy i nie sposób rozpatrywać w oderwaniu od jej życia, czyli czysto formalnie. Ich siła tkwi w ich realizmie. Ich estetyka jest realistyczna.
I tu tkwi źródło innych stałych kłopotów odbiorczych, będących nie tylko, choć także, Polską specyfiką. Filmy Małgorzaty Kubiak wszędzie są uważane za zbyt erotyczne, czy wprost za pornografię. Cóż to jednak za pornografia, gdy seks uprawia się ze swoim mężem? Wydawałoby się, iż współczesny widz jest przyzwyczajony do erotyki. Tak, jest przyzwyczajony, ale uściślijmy, do erotyki filmowej. Wyobraźmy sobie ostrą scenę erotyczną z profesjonalnego filmu, choćby z filmu porno. Wyobraźmy sobie następnie, jak taka scena jest kręcona: nad parą aktorów-kochanków pochyla się mnóstwo ludzi ekipy filmowej: kamerzystów, dźwiękowców, oświetleniowców, reżyserów, różnych asystentów, i.t.d. Można więc kręcić seks ładnie z kilku kamer, dobrze doświetlić i ciekawie zmontować. Ogląda się to też gładko i przyjemnie. Ale wtedy zawsze można powiedzieć: przecież to tylko film a nie rzeczywistość (choć może tak wygląda) i takim wytłumaczeniem uspokoić własne ego (czy innych). Takie wyjaśnienie jest rodzajem autocenzury, a cenzor jest umieszczony w naszej własnej głowie. I tego właśnie nie możemy powiedzieć o Małgorzacie Kubiak i jej filmach. Ona robi TO na prawdę i mówi nam to wyraźnie. Użyte środki filmowe nie pozostawiają wątpliwości, iż nie mamy tu do czynienia aktorami i że nie jest to profesjonalna, studyjna produkcja. Nie możemy w ten sposób zdystansować się od oglądanego obrazu. Kamera li tylko rejestruje, a za montażem, bardzo oszczędnym i celowym, stoją autorskie decyzje. Dlatego film rzeczywiście jest wiwisekcją ego, powstaje na jego zamówienie i prezentuje go bez narzucania sobie ograniczeń. Wyrazem autoteliczności tej sztuki jest frenetyczna masturbacja. Ale nie tylko: cała warstwa erotyczna zawarta w filmach, a także obrazy przemocy, są autoreferencyjne.
Jednak "ego trip" to nie tylko kwestia osobista. To także kwestia kulturowa. Kultura Zachodnia jest indywidualistyczna i dlatego w jej ramach możliwa jest psychoanaliza i "Małgorzata Kubiak". Tymczasem eksploracja swojego ego, ja jako materiał do sztuki, autoanaliza jako strategia artystyczna - są czymś niespotykanym w kulturze Polskiej. Jednocześnie są to środki ekspresji dostępne najłatwiej dla każdego. Dlaczego wobec tego tak rzadko się do tych zasobów się sięga? Zapewne z powodu braku takiej tradycji kulturowej. Zajmować się sobą, swoim ego, jakoś ostatnio nigdy w Polsce nie wypadało, było to coś nie-kulturalnego, nie w znaczeniu etykiety, a wzorca wyznawanych wartości kulturowych. Postawa taka rodziła zazwyczaj oskarżenia o egoizm. Ale: koncentracja na sobie przybierająca postać "ego trip", nie jest tym samym co egoizm. Egoizm oznacza patologiczny brak wrażliwości, indywidualną wadę charakteru, jaka może zostać skorygowana. Tymczasem "ego trip" jest kulturową i cywilizacyjną cechą charakteru: to, co indywidualne i kulturowe zostaje w ego uzgodnione. Ego i sztuka Małgorzaty Kubiak są wynikiem tyleż jej charakteru i osobowości, co czynników kulturowych, a więc wobec ego zewnętrznych, niezależnych od osoby warunków w jakie ego zostało "wrzucone" i w jakich funkcjonuje z konieczności egzystencjalnej. Oznacza to, że istnieje rodzaj przyzwolenia kulturowego na Małgorzatę Kubiak. Ona i jej wideo mieszczą się w ramach kultury Zachodniej, tak jak nie mieszczą się w ramach kultury Polskiej i w głowach widzów. I to jest prawdziwy powód bulwersacji o której powodowanie, w zastępstwie i dla ułatwienia, oskarża się erotykę.
Małgorzata Kubiak jest kompatybilna z kulturą Zachodnią jeszcze z innych powodów. Stworzenie undergroundu jest możliwe w przypadku silnej i ugruntowanej kultury oficjalnej, wobec której trzeba sięgnąć do zasobów ego, aby przetrwać, aby nie zostać przez nią pochłoniętym, aby wytrzymać starcie z nią twarzą w twarz, dzień po dniu. Tak musi postąpić każdy, kto szanuje siebie i swoją odrębność. Takiej kultury, mocnej wartościami i tradycją a nie jedynie policją i instytucjami rządowymi, ostatnio nigdy w Polsce nie było. Także obecnie, ów kulturowy brak zrozumienia potrzeb ego nie wynika tylko z tego, że w Związku Radzieckim nie udało się uzgodnić Freuda z Marksem, ale także stąd, że opozycja polska nie stworzyła dostatecznie mocnej alternatywy kulturowej dla panującego systemu, co jest zresztą dowodem jego słabości, gdyż nie wytworzył on potrzeby silnego przeciwnika. Do dziś, mimo upływu dziesięciu lat od upadku komunizmu, nie ma na tyle mocnej kultury oficjalnej, aby sprowokowała równie silną opozycję, czyli swój underground, swojego przeciwnika kulturowego. Tylko mocna wartościami kultura oficjalna tworzy mocną wartościami alternatywę. Ale to jeszcze byłoby mało: prawdziwa siła kultury oficjalnej polega na zdolności do asymilacji idei wobec siebie krytycznych, opozycyjnych, co jest równoznaczne ze zdolnością do samoodnowy własnych zdolności kreatywnych.
Pozornie wydaje się, iż opozycja kulturowa w Polsce była silna; w końcu każdy myślący niekoniunkturalnie artysta sytuował się po tej właśnie stronie barykady. Jednakże chyba tylko dlatego, że oferta oficjalna była tak nędzna i pusta. W końcu ta sama ideologia polityczna przed wojną zrodziła interesujący artystycznie underground, np. w postaci tzw. pierwszej Grupy Krakowskiej skupionej wokół teatru Cricot. Dziś okazuje się, że cały były underground walczy zaciekle o stanie się establishmentem. Jeżeli ktoś dalej jest w opozycji, to tylko dlatego, że go na salony nie wpuszczono. Tymczasem asymilacja undergroundu przez kulturę oficjalną musi dokonywać się na warunkach undergroundu, gdyż inaczej natychmiast traci on swoją tożsamość i tym samym wyzbywa się wszystkiego, co stanowi o jego wartości. W takiej "wykastrowanej" postaci jest dla kultury bezwartościowy; dla każdej kultury: oficjalnego establishmentu jak i samego undergroundu. Słusznie więc byli dysydenci artystyczni czekający na łaskę instytucji artystycznych są odrzucani i to przez obie strony - nie mają już nikomu nic do zaoferowania. Nic do zaoferowania nie mają też ci, którym udało się zdążyć na oficjalne salony przed ich zamknięciem, czyli nasyceniem, gdyż rezygnując z pozycji opozycyjnych, także sobie odcięli dopływ świeżych pomysłów i energii twórczej. Ale salon rządzi się siłą inercji, nie trzeba więc wiele, głęboko i oryginalnie myśleć aby w nich się utrzymać. Artyści którzy to zrozumieli ostrożnie dawkują siebie oficjalnym strukturom. Na tym polega samoświadomość undergroundu i jego "odżywcza" wartość dla kultury. Kultura która nie kultywuje swojego undergroundu jest kulturą słabą i pozbawioną dopływu nowych idei, a tym samym jest skazana na uwiąd. Należy mieć tylko nadzieję, że kiedyś w Polsce powstanie kultura oficjalna warta swojego undergroundu.
Wartość prezentacji Małgorzaty Kubiak polega na tym, że pokazuje przykład undergroundu genetycznego, a więc mającego swoją historię i mocne zakorzenienie we własnej tradycji i mitologii, z których to zresztą jej filmy i książki obficie korzystają. Zarazem jest to underground jaki nigdy nie stanie się establishmentem. Nigdy nie będzie możliwe jego istnienie w ramach instytucji kultury oficjalnej. Małgorzacie Kubiak nie grozi instytucjonalizacja. Nie tylko z powodu otwartej seksualności filmów. Ta nawet nie jest obsceniczna w sposób nie-do-zaakceptowania (bo cóż to wobec Passoliniego!), czy obecności narkotyków (tych przecież jest mnóstwo w byle kryminale), czy także z powodów formalnych i techniczno-technologicznych tych produkcji. Ale te filmy nie mogą być inne. Inaczej byłby to film, porno-hollywood, a nie sztuka wideo. Świat filmowy, to świat nie-realistyczny. Nie jest to świat Małgorzaty Kubiak, świat w jakim realizuje "się" jej ego. Ona przecież jest prawdziwa a nie filmowa. Ona, a raczej jej ego, jest jedynym powodem powstania tych filmów. I to owa realistyczność prezentacji ego jest najbardziej undergroundowa, genetycznie kontrkulturowa. Allen Ginsberg napisał w wierszu "O utworach Burroughsa" 7: "Metodą musi być najczystsze mięso/i żadnych przypraw z symboli, […]" i dalej w tym samym utworze: "Nagi lunch to dla nas rzecz normalna,/jadamy kanapki z rzeczywistością./Lecz alegorie to kupa sałaty./Nie ukrywajcie szaleństwa." Otwarty realizm czyni te filmy nie do sprzedania (propagandowego) jako wzorzec kulturowy, jako teza etyczna do społecznej konsumpcji. Sztuka związana z życiem stanowi niepokonywalną barierę dla establishmentu artystycznego tworzącego zinstytucjonalizowaną kulturę oficjalną. Okazuje się, że artysta jest ważniejszy od sztuki; bycie artystą jest bardziej rewolucyjne niż jakiekolwiek dzieło sztuki.

Łukasz Guzek


1 "Patrzenie systemowe polega na ujmowaniu świata w kategoriach układów zintegrowanych relacji." Ervin Laszlo Systemowy obraz świata, s. 40 wróć

2 A.Turowski, "Polska ideoza", w: Sztuka polska po 1945 roku, Warszawa 1987, s. 31. wróć

3 Jessica Willis "Malga the Conqueror", NYPress, 29 styczeń-4 luty 1997. wróć

4 Małgorzata Kubiak pochodzi z rodziny o literackich tradycjach; jej ojciec Tadeusz Kubiak był swego czasu cenionym poetą, a jej stryj to Zygmunt Kubiak, autor wspaniałej Mitologii Greków i Rzymian. wróć

5 Jessica Willis "Malga the Conqueror", NYPress, 29 styczeń-4 luty 1997. wróć

6 Muzykę do "The Ego Trip" i kilku immych filmów Małgorzaty Kubiak, skomponował Zbigniew Karkowski, twórca interaktywnej muzyki elektronicznej z Krakowa, obecnie mieszka i pracuje w Tokio. wróć

7 Allen Ginsberg "O utworach Burroughsa", Nagłos Nr. 9-10, luty-marzec 1993, s. 32, 33. Tłumaczenie: Piotr Sommer. wróć